Recenzja filmu

Nimona (2023)
Nick Bruno
Troy Quane
Chloë Grace Moretz
Riz Ahmed

Stworzyliśmy potwora

Jak to się ogląda! Dzięki widowiskowym rozróbom – od skromnego animal attack po monumentalne kaiju – "Nimona" nabiera posmaku wakacyjnego blockbustera. Młodsi widzowie z pewnością docenią
Stworzyliśmy potwora
Tysiąc lat może i wystarczy, aby niepozorna wioska przekształciła się w nowoczesne państwo. Ale czy jej mieszkańcy także się zmienią? Jak zapewne się domyślacie, niekoniecznie. Przekazywany z pokolenia na pokolenie strach przed Innym (w domyśle: Złym) to fortyfikacja znacznie potężniejsza niż mury i działa. Twórcy "Nimony" – porywającej adaptacji głośnego komiksu autorstwa ND Stevensona – opowiadają o procesie wykluczania, którego ofiarą może paść każdy z nas. W bezpretensjonalny, mądry sposób tłumaczą, że wznoszenie barykad to nie najlepszy pomysł. Możemy bowiem stworzyć w ten sposób potwora.


Obywatele Królestwa na każdym kroku mają do czynienia z zaawansowaną technologią: ekranami i hologramami, laserowymi mieczami i kuszami, krążącymi po niebie dronami i samochodami. Najważniejsze funkcje w kraju sprawują kobiety, a wśród rycerzy tradycyjnie broniących ojczyzny przed zakusami monstrum nie brakuje osób nieheteronormatywnych lub o mieszanym pochodzeniu etnicznym. Mało tego! Tylko jeden krok dzieli ich od kolejnej historycznej chwili – pierwszy człowiek z ludu ma dołączyć do elitarnego grona rekrutującego się spośród potomków wojowników walczących u boku Gloreth, legendarnej patronki.

Czekający na ten zaszczyt Ballister oddany jest ideałom, na których została ufundowana jego ojczyzna. Niestety, podczas pasowania dobitnie przekonuje się, że nie wszyscy podzielają jego entuzjazm. Niektórym osobom odejście od tradycji jawi się jako symboliczne pęknięcie w otaczającym Królestwo murze – za wszelką cenę trzeba więc utrzymać status quo. W wyniku spisku ginie królowa, a oskarżony o zamach bohater staje się wrogiem publicznym numer jeden. Od tej pory ma okazję lepiej poznać ciemną stronę państwa – reprezentowaną przez inspirowane średniowieczną architekturą lochy. Na szczęście pomocną dłoń wyciąga do niego pewna niezwykła nastolatka. 


Relacja Ballistera i Nimony jest sercem filmu Nicka Bruny i Troya Quane’a. Początkowo bohater traktuje dziewczynkę jak zło konieczne. Nie zgadza się przyjąć roli czarnego charakteru, w której nieproszona gościni czuje się jak ryba w wodzie, i absolutnie nie chce wprowadzać w życie jej planów (obejmujących dźganie, rozjeżdżanie i torturowanie przeciwników). Stopniowo zaczyna jednak dostrzegać, że pod sarkastycznymi komentarzami i stylówką na Lisbeth Salander kryje się istota nie tylko wrażliwa i czuła na krzywdę innych, lecz przede wszystkim niezwykle samotna. Status wyrzutka pozwala mężczyźnie spojrzeć na towarzyszkę z nowej perspektywy. Dokonuje wówczas zdumiewającego odkrycia: nie taki potwór straszny jak go malują. 

Brawa należą się zespołowi artystów pracujących nad mimiką bohaterki. Doskonale udało im się oddać bogatą gamę emocji – od złowrogich min i szelmowskich uśmiechów po smutek, desperację i rozczarowanie światem. Ekranowa Nimona to żywe srebro, którego energię słychać zarówno w głosie Chloë Grace Moretz, jak i Julii Chatys. Co ciekawe, w polskiej wersji językowej bohaterka mówi o sobie, używając form neutralnych (byłom, zrobiłom). Tłumaczenie to zapewne wzbudzi kontrowersje, ale ci, do których trafi przesłanie filmu, nie powinni mieć z nim problemu. Magiczne właściwości Nimony, mogącej przyjąć postać dowolnego zwierzęcia lub człowieka, sprawiają, że wymyka się ona jednoznacznym definicjom. Neuratywy wydają się więc najodpowiedniejszą dla niej formą ekspresji, niejako podkreślając, że do zostania potworem nie trzeba konkretnych cech. Wystarczą sprzyjające okoliczności.


A do tego wszystkiego… jak to się ogląda! Dzięki widowiskowym rozróbom – od szalonego animal attack po monumentalne kaiju – "Nimona" nabiera posmaku wakacyjnego blockbustera. Młodsi widzowie z pewnością docenią kolorową animację, dojrzalsi, słysząc niektóre żarty, będą posyłać sobie porozumiewawcze spojrzenia. Tak właśnie powinno wyglądać kino dla całej rodziny.
1 10
Moja ocena:
9
Rocznik '89. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała pracę magisterską na temat bardzo złych filmów o rekinach. Dopóki nie została laureatką VII... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones